Dawno nie było tak wyjątkowego rejsu. Zawdzięczamy to przede wszystkim pogodzie i dzielności załogi. Ekipa zebrana przez Towarzystwo Żeglarskie "Mare Polonorum" z Kruszwicy, była naprawdę doborowa. Brawo organizatorzy! Brawo młodzież! :)
Sama długość rejsu też była wyjątkowa, bo zaplanowany został zaledwie na 6 dni. Ale w tym czasie przeżeglowaliśmy aż 106 godzin, a tylko 28 h było postojów. To naprawdę rekordowy bilans w tak krótkim rejsie. Odwiedziliśmy urokliwą wyspę Faro, którą załoga spenetrowała na rowerach, podziwiając formacje skalne i odwiedzając grób Ingmara Bergmana. Odwiedziliśmy też ponownie Vastervik, z którym coraz bardziej zacieśniamy więzi z uwagi na wspólne plany w unijnym projekcie “Boatman”. Potem był Kalmar, ale postój trwał tylko 3 h i powrót do Gdańska.
Żeglarska pogoda dopisywała – były silne (choć nie zawsze pomyślne) wiatry, fale i sporo słońca (ale bez upałów). Żegluga była ostra do tego stopnia, że… porwaliśmy grota. W czasie ostrej jazdy załoga na pokładzie usłyszała głośny przeciągły trzask i żagiel pękł wzdłuż brytu. Żagle Zaruskiego mają już 13 sezonów, a grot jest naprawdę mocno eksploatowany i widać materia już swoje wie, jak to mówią. Teraz wszystko w rękach żaglowni Bryt Sails, by go uratować. Tak więc powrót do domu odbywał się bez grota, co znacząco utrudniło żeglugę i do Gdańska jacht wrócił w nocy. Takie to były przygody i prawdziwa walka z wyzwaniami 🙂 Wróciliśmy utrudzeni, ale szczęśliwi, bo była to naprawdę impreza godna zachowania w pamięci i to nawet przez naszych doświadczonych oficerów 🙂 Kruszwica – dziękujemy! Bywajcie! 🙂